niedziela, 15 czerwca 2025

'Odcięci' na chwilę.

 


Wstałam dziś dość wcześnie. Przywitało mnie słońce, białe obłoki i drzewa. Mam to szczęście, że leżąc na łóżku, widzę tylko niebo i drzewa. Ileż razy już spoglądałam w tajemnicę nieba. Szukałam spadających gwiazd, te jednak zawsze ukazują mi się, kiedy poszukuję czegoś innego. Spoglądam i zastanawiam się nad życiem, kim jestem, czym jest kosmos. Pomyśleć, że dla nas ziemia jest olbrzymim domem, w kosmosie to taka mała 'piłeczka', a ja jestem jej mikroskopijną częścią.





Usiadłam przed chwilką na już starym balkonowym krześle. Wkoło mnie są pelargonie, bakopy, nagietek i inne piękności. Jest kolorowo. Muszę tu jeszcze nieco posprzątać, doniczki walają się wszędzie, umyć trzeba, ale to na weekend zadanie. Jest dzień tygodnia, niedługo trzeba iść do pracy i tam posprzątać.



Czasami chce się zamknąć drzwi pracy, drzwi, za którymi jest pełno ludzi i ich często negatywnych historii. Czasami chce się te drzwi nawet zamurować, choć na chwilkę. Wskazane jest, tak myślę, by czasami zupełnie się odciąć. Trzeba od czasu do czasu skupić się na swoim zdrowiu, też tym psychicznym. Pozamykać, zamurować, zbić deskami, wymazać, po to, tylko by odżywić swoją duszę.







Tak też zrobiłam, tak też uczynili moi ukochani bliscy. Potrzeba wyjazdu, choć do miasta blisko, choć na parę godzin. Mama przestała być na chwilę brygadzistką. Ja i brat na chwilę postanowiliśmy stać się bardzo szczęśliwymi dzieciakami.




Kiedy wyszliśmy z autobusu, choć byliśmy w Pszczynie wiele razy, mam wrażenie, że każdy z nas poczuł się wolny. Na chwilę zupełnie wolny od trosk, od obowiązków, od ludzkich wampirów...




Nie wiem dlaczego, ale nie spodziewałam się tylu barw w parku. Biegałam z aparatem jak wariatka. Podeszliśmy do wody, chcieliśmy iść w prawo, jednak ktoś, kto nade mną czuwa, poklepał Marcina w ramię i ten dostrzegł dzikie gęsi. Ja ich nie widziałam, nie spodziewałam się usłyszeć od braciszka:

'Aga, patrz! Tam są dzikie gęsi, idź tam!'



Jako że jestem zakochana w gęsiach, ja wręcz tam poleciałam, jak na skrzydłach. Uśmiechałam się i to był uśmiech pełen szczęścia, nie taki zwykły. hehe

Stały przede mną, nie bały się ludzi, rozmawiały ze sobą, a ja je podziwiałam.

Moja familia jest już obok, a dla mnie ta chwila jest bezcenna. Zastanawiałam się, o czym to zgromadzenie gęsi rozmawia, jak widzą świat, jak widzą nas i ile pozostanie przede mną tajemnicą...


Jak to wielu mówi, im jestem starsza, tym więcej rozumiem, jak mało wiem i jest mi z tym całkiem OK. Coraz bardziej za to rozumiem, że celem mojego życia jest je CENIĆ. Nie muszę osiągnąć sukcesu, osiągnąć standardy narzucone przez większość ludzi. Cenię, co już posiadam, to powoduje, że czuję się kobietą sukcesu.



Byliśmy również na cmentarzu, zapaliliśmy tam Dinusiowi ukochanemu, zawsze będziemy za Tobą tęsknić. Odezwaliśmy się do naszych bliskich i dalszych, podziękowaliśmy za to, co mamy. Ja podziękowałam też za Was.



Wypiliśmy kawę, czas na coś słodkiego zawsze musi się znaleźć. Przytuliłam drzewo, pogadałam z roślinami o ich pięknie i wartości. Wleźliśmy na pień, ja się nieco bałam, jakoś tak wysoko mi się wydawało.




Dziki czosnek, on to był wielką niespodzianką. Wszyscy byliśmy tą wyprawą oczarowani.

Jeśli kiedyś zobaczycie nas i będziemy z Mamą robić takie coś:

1. Warczenie na siebie, typu sssss.

2. Przepychanki.

3. Spychanki w zarośla.

4. Zwroty takie jak: chodź pasztecie...idę paprykarzu...

Takie różne dziwności nasze. Wiedzcie, że tak okazujemy sobie miłość i śmiało chodźcie się przywitać. :D


Piszę do Was z balkonu. Wieje, jest ciepło, dużo chmur, ale ja je uwielbiam. Rozmyślam nad tym, że chce mi się tu posprzątać, ale, jak to zrobię, to w pracy będzie łaził istny 'tyran'...więc lepiej nie. :D

Pisałam dziś z rana ze świetną koleżanką i po naszej rozmowie postanowiłam, iż dziś tekst na bloga napiszę, tak też się dzieje (gorzej z publikacją, bo tu poszło wolniej). Dla Ciebie Kasiu, dla każdego, kto czeka, kto tu lubi ze mną przebywać.


Zaraz sobie poczytam. Robicie też tak czasami, kiedy świeci słońce, przyglądacie się płatkom kwiatów i liści? Ja oglądam, one błyszczą, obserwuję to pod każdym kątem i zastanawiam się nad ich życiem.



Podczas wiatru, jaki mi teraz towarzyszy, lubię patrzeć na taniec roślin. Robię sobie takie przerwy na obserwacje i mam gdzieś, że czegoś nie zrobię. Te przerwy są lekarstwem, są darem, marzeniem wielu.


Każdemu życzę tego zatrzymania, choć na chwilkę.

Trzymajcie się kochani. Pozdrowionka ode mnie, mej rodzinki, a nawet naszych kwiatów.

Piszcie, twórzcie, odpoczywajcie, bo zasługujecie na to, bądźcie szczęśliwi. Blogowa rodzinka to też wielki dar, pamiętajmy o tym. Całuski. <3

Ps. Teraz, patrzymy na zdjęcie poniżej i wyobrażamy sobie, że stoisz pod tym pięknym drzewem, tam na rowerze jadę ja i machamy do siebie. <3



niedziela, 4 maja 2025

MY.

Witajcie moi drodzy, to chyba będzie post z dużą ilością zdjęć i małą ilością tekstu.


Z całego serca dziękuję za ogrom wsparcia dla Marcina, dla nas. Marcin dziękuje za każde słowo, ja dziękuję za wasze piękno, które dodało nam wielu niesamowitych barw. Braciszek czuje się lepiej, niestety nadal odczuwa palenie, które nie chce odpuścić. Krwi nie ma, a walka trwa, by jeszcze pokonać pozostałości. Marcin to silny człowiek, bo ile potrzeba siły, by uśmiechać się, nawet kiedy jest ciężko, kiedy coś przeraża, stresuje. Tak, mój brat jest silny i często uśmiechnięty pomimo różnych ciężkich bitew, które przechodzi. Duma! Teraz zrobiło się ciepło, to też musi uważać na pot, który jest niewskazany. Ja też mam nieco do walki zdrowotnie, ale dam radę. No i tyle, bo ile można o chorobach... Poza tym to przeca dużo darów się posiada.
 

 





Dziś oglądacie zdjęcia z tej wycieczki, kiedy wszystko się zaczęło. Nie byłam pewna, czy chcę je oglądać, ale zerknęłam. Popatrzcie tylko, ile tu radości, ile kolorów, moja ukochana jesień, ileż zabawy, miłości.



 



Jak ważne jest, by w ciężkich chwilach nie zamykać się na całą resztę, na te dary, o których łatwo zapomnieć. Nie, w ciężkich chwilach nie jest łatwo dostrzec to, co się widzi, kiedy mamy się dobrze. Siła w tych, którzy potrafią to robić, choć odrobinkę. Brawo!



Pewnie niektórzy zauważyli, że ostatnimi czasy dodaję zdjęcia nasze, rodzinne takie bardzo naturalne. To zdjęcia z naszych komórek, szczere do bólu, po prostu MY.

Mam dość oglądania w necie zdjęć wyretuszowanych, pełnych filtrów, byle pokazać się, jak najcudowniej, jak tylko to możliwe. Niech każdy robi, co tam chce, ale ja chcę tu pokazywać Wam, no prawdziwych NAS. Wiecie, jak często ludzie zaskakują mnie swoją 'ślepotą'... Mężczyźni nie widzą tony makijażu u kobiet, porównując je z ich własnymi żonami, które oczywiście nie są tak piękne, tak zgrabne, tak wygładzone...



Kobiety zazdroszczące innym, nie widząc, ile ta druga kobieta ma na sobie 'wszystkiego'. Nie mówię, że makijaż jest zły, absolutnie nie, dla wielu jest to wręcz sztuka i git. Hm... jednak filtry nakładane masowo na każde zdjęcie, to już dla mnie zwykłe oszustwo innych i samego siebie.


Przyznam, że za każdym razem, kiedy ktoś mi mówi: ta laska z filmu (bądź nie), ma pięćdziesiąt, a wygląda na trzydzieści, ta skóra, te włosy, nie to, co moja baba...

Ja mówię: ok, piękna, ale pamiętaj, że to filtrów sporo, makijażu sporo i kto tam wie, jak ona tak naprawdę wygląda, bo możesz się nieźle zdziwić.

Wiecie, dlaczego to mówię, bo coraz więcej osób porównuje się, zmienia siebie coraz bardziej, wszystkiego coraz więcej, a nadal się porównuje... i nadal i nadal i nadal... Niszczą swoja unikalność, zamykają na zamek to, co najcenniejsze mają w sobie, a szkoda!


Czy byłoby dla Was ok, jakbym poruszała na blogu takie tematy, trochę psychologiczne, szczere na maksa, z mojego doświadczenia... zresztą robię to czasami. hehe

No, także u mnie foty z naszymi twarzyczkami, jak najbardziej naturalne. Jak czegoś za dużo, za mało, za wąsko, za szeroko... olewamy.

Od dziecka rodzice powtarzali mi, że moja naturalność jest piękna, unikalna i bym taka pozostała, bo to dar. Wielu dzieci, a nawet dorosłych tego nie słyszy niestety. Wielu słyszy coś zupełnie odwrotnego...

Także, tu i teraz, ja Wam piszę:

JESTEŚCIE PIĘKNI, Z I TYM BARDZIEJ BEZ MAKIJAŻU! JESTEŚCIE KOCHANI, BARWNI, PRZYJACIELSCY, ZDOLNI, INSPIRUJĄCY. JESTEŚCIE JEDYNI W SWOIM RODZAJU, NIE MA DRUGIEJ TAKIEJ OSOBY I NIGDY NIE BĘDZIE.




Pamiętajcie, że Wasze unikalne piękno jest naprawdę dużo warte.

No, a piękno, te bez tego wewnętrznego, przyciąga na dłużej tylko tych, co posiadają niestety głównie to zewnętrzne, bądź, co gorsza tych zagubionych. Raz jeszcze, pamiętajcie, że Wasze unikalne piękno jest naprawdę dużo warte.


Musimy tu też dodać, że piękno wewnętrzne i zewnętrzne potrafi współgrać. Niech nie budzi ono niezdrowej zazdrości, a inspirację, bo niestety często właśnie budzi zazdrość...

Czyż nie byłoby milej na świecie, gdyby więcej ludzi, jak już musi, porównywałoby się do tych dobrych, pomocnych dusz, aniżeli do 'tylko pięknych'...

Tak nagle wyszedł mi ten temat, za dużo ostatnio nasłuchałam się 'zaślepionych ludzi', którzy zbyt cenią 'maski', zamykają oczęta na dobro i unikalność duszy, gubią siebie i często stają się klonami innych, naprawdę wielka szkoda, bo wielu z nich była naprawdę ciekawa, barwna... może jeszcze powrócą do siebie...










No to tyle mojego beblania, jednak nie taki krótki tekst. hehe

Kochani, ja naprawdę cenię, że mam tu Was, że to akurat Wy!!!! Kocham Waszą unikalność, pasje, lęki, o których macie odwagę pisać. Uwielbiam Waszą unikalną modę, Wasze ogrody, smutki i radości. Nie, że uwielbiam smutki i lęki, ale fakt, że macie siłę, by o nich pisać, to wielka siła. Nie porównuję się z Wami, inspiruję się, bo akurat tu mam wielu ludzi prawdziwie pięknych...wewnętrznie i zewnętrznie. Nawet jeśli ktoś z Was tego w sobie nie widzi, ja widzę!

Z ogromną miłością Was pozdrawiam i przytulam mocno... moje wspaniałe unikaty. 

Ps. Za mało fot, to dodaję jeszcze parę, te z moją rodzinką, początkiem wiosny, jeszcze nie było tak kolorowo, ale mam nadzieję, że kolory zobaczycie w NAS.